niedziela, 16 grudnia 2012

11

Peggy
z Wrocławia i trochę o zeszłotygodniowym Brnie

zachowuję się jak niedźwiedź
jak tylko wyczuję zimę
chowam się do jaskini
z pościeli

próbuję się popędzić do pracy
zagrozić że jeśli nie teraz
będę o tym myśleć przez święta na które tak czekam

nic z tego
w Brnie myślę o Polsce
w Polsce myślę o Brnie

we Wrocławiu pada deszcz
jestem ciężka jak żelazny golem
ale krucha jak porcelanowa filiżanka

głowa mimo zakazów
tworzy wyobrażenia
a rzeczywistość nie chce się słuchać

nie wiem jak zrzucić balast
który mnie ściągnął pod ziemię
tak nagle
tak bez zapowiedzi

tak bardzo mnie to smuci
że smucę się jeszcze sobą
że na to pozwalam

za dużo myślę
ale tego się nie da powstrzymać
przecież nie utnę sobie głowy

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

A M

Pewnego dnia
podjęłam decyzję.

Aby uniknąć bycia
absurdalnie nieszczęśliwą
leżącą wśród zgniłych warzyw i owoców
brudnej wody
aby
więcej skakać i widzieć więcej

JADĘ.
choć na razie nogi uwięzły mi w półtłustym twarogu.



poniedziałek, 3 grudnia 2012

10

                                           
A M
Zzimnowaciała, choć posiadająca już przecież zimowy płaszcz

Otuliłam się szczelnie wyłączonym telefonem
ekranem kinowym
wodą z butelki
i czarnym ponczo.

Cisza, trwa nagranie.
o, TERAZ mogę marzyć.
i robić rzeczy, o których nie wiedziałam, że je robić potrafię.

Siedzę na ławce drugiej od dołu.
Tu mi dobrze.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Karolina Peggy
w nocy z wysokim ciśnieniem

mam czas na kakao i ciepłe bułki
w nocy ktoś mi pisze, że przyjedzie
a potem nie mogę spać

siostra mówi że kogoś spotkała
kogoś kogo znam
ale o tym nie wiemy

a potem jeszcze list na tylu kartkach
jest dużo emocji

dużo miłości dostanej
którą można tylko rozdawać dalej
bo tylko to ma sens

PS. mój szczyt przesunął się wyżej
to chyba bardzo dobrze


sobota, 17 listopada 2012

9

Karolina Peggy
z krzesełka w akademiku i dobrą kawą w kubku

od dwóch tygodni nieprzerwanie
latam gdzieś ponad ziemią
choć stoję na niej mocno
albo pewnie kroczę

jestem gdzieś ponad wszystkim
ale też bardzo w środku
jakbym idąc po ulicy
podniosła nagle głowę
i szła pewna wyprostowana
zamiast patrzeć na buty

widzę cel
widzę innych
i wszystko na swoim miejscu

już się nie boję mówić
o szczęściu

nie wierzę, że wtedy znika

bo tylko od nas zależy
czy sami ściągniemy się w dół
czy zostaniemy na górze

wystarczy się dobrze odbić



(wrzucam Ci to zdjęcie z dwóch powodów- żebyś sobie przypomniała jak latasz,
ale też dlatego, że mamy wąsy, więc możemy się przyłączyć, do ruchu Movember :)


--------------------------------------------------------------------------------------------------

Aga Mucha
z zamglonej Warszawy, nad którą zagubione samoloty krążą przez 20 minut

Dzisiaj mówię cytatem:
"kończę szkołę,
odbieram nagrodę.
złej nauczycielce
podstawiam nogę.
jadę autobusem,
patrzę w podłogę.
jeszcze mogę zostać bohaterem."

Dodaję do tego najważniejszą impresję tygodnia:
w szale zszalałego szaleństwa
bez telefonu
bez nóg
bez wieści
bez adresu i numeru pokoju

otuliła mnie swą znaną mi dobrze,
choć nie powiem,
że ulubioną
aurą
mandarynka.
chwile z mandarynką
były najlepszymi w ciągu dnia,
chociaż miała dużo pestek
i zostały po niej tylko śmierdzące obierki.





PS: Dziękuję za to zdjęcie! Zobaczyłam na ekranie Twojego laptopa swój film i rzeczywiście przypomniał mi jak latam :)

sobota, 10 listopada 2012

8

dwie soboty, a może trzy, bo każdy po jednej, a ja jeszcze jedną na dokładkę
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Aga Mucha
(z pokoju)

Jestem niedorysowana.
W domu poza domem.

Niedorysowana znaczy otwarta.
Otwarta to dobre słowo.

To mnie cieszy.


PS: Przepraszam za poprzedni tydzień. Jak już mówiłam - w tamtym tygodniu soboty nie było - był Majáles.
Dziś są jabłka, lampa, światło.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Karolina Peggy
z Pragi Brna Wszechświata

sobota 3 listopada 2012


opowiem Ci dziś o tym
jak pięknie można opowiedzieć wszystko
i wszystko cudownie przemilczeć
przeżyć trzy życia w dwa dni
spać nie spać spać nie spać
niczego nie zmieniać
i wszystko zmienić

dygotać dygotać

jak można pojechać gdzieś zrobić porządek
a wrócić i mieć większy bałagan
jak można się nagle nie spieszyć
i wiedzieć że
jeszcze tyle czasu

rzeczywistość jest tak bardzo jedna i jeszcze bardziej mnoga


 (zdjęcia Sebastiana)

sobota 10 listopada 2012

 jestem tak spokojna i tak
szczęśliwa

że wiem że to tak realne
jak nigdy


wtorek, 30 października 2012

7

Karolina Peggy

ostatnie dwa tygodnie (i prawdopodobnie następne także) są jak jazda z geometrycznym przyspieszeniem.

dom, Brno, trzy dni imprezowania z czeskimi filmoznawcami (tak, ja, antyimprezowy izolator), spanie pokątnie na zielonych kanapach, poranne tramwaje, a potem znowu

Jihlava, kino i pieniądze znikające z portfela z niepostrzeżoną kawą

nie wiem jak aplikować kawę dożylnie
nie wiem co robić w życiu

czuję się jak po maturze, kiedy jak dzieciaki baliśmy się błędu na całe życie

nie mam czasu się zastanawiać, życie gna, a praca przypiera do ściany, żeby przynajmniej spróbować udawać, że wszystko w porządku, oddać kilka domowych prac, zjeść ciepły obiad raz na dwa dni i iść dalej

odważnie
nie bać się i dźwigać samego siebie

nie jest tak łatwo jak się wydaje
nie jest tak trudno jak można sobie wyobrazić

(a w międzyczasie trawa wciąż rośnie sama, śnieg zmienia nam percepcję na filmową,
a w Pradze z Pałacu Akropolis Amanda Palmer zabrała mnie w kosmos)

ze snu umorusanego po łokcie i czubek głowy w pracy obudzę się może w połowie listopada
w piątek przyjeżdża Sebastian, to mi przypomina, że
jeszcze mam trochę pożyć





----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mucha

-Halo, cześć. Wiesz, smutno mi.
-Halo?
-Halo, słuchaj, Basia jest bardzo zła, wszystko wyszło nie tak.
-Halo, co mówisz?
-Halo, jeszcze uciekł mi ten nocny autobus...
-Halo?
-Halo, no i kicia zachorowała.Wymiotowała całą noc.
-Halo, musisz mówić głośniej, nic nie słyszę.
-Halo, moja matka już prawdopodobnie nie wyjdzie ze szpitala. Został jej może tydzień.
-Halo, coś przerywa!
-Halo, chyba wyrzucą mnie z pracy. Cięcia etatów.
-Halo? Co mówisz?
-Halo, cholera jasna, sąsiad z góry mnie zalał!
-Halo, nic nie słyszę!
-Halo, słuchaj, udało mi się, mój projekt zwyciężył w konkursie!
-Halo? Słyszę jakiś szum!
-Halo, mam depresję. Nie mam siły żyć. Bo i dla kogo.
-Halo, nie słyszę!
-Halo, wszystko wali mi się na głowę, Joanka chora, ma gorączkę czwarty dzień, rachunki nie popłacone, pociąg utknął w zaspie i wyskoczył mi pryszcz.
-Halo?



sobota, 20 października 2012

6

Aga Mucha

 TAK.
zdążyłam jeszcze raz usiąść na trawie. 
(przy ruchliwej ulicy - dosłownie i w przenośni.)

więc dzielę się tą trawą i ciepłą ziemią. 
i rzeką puchu z poduszek, który wypełnił przestrzeń miejską - w czwartek. 
Pozdrawiamy Cię ja i Warszawa.

                             (wygenerowałam to wspólnie z moim telefonem. jest dziwne, ale ma to coś)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Karolina Peggy

spóźniam się o tydzień.

więc najpierw o poprzedniej sobocie.

uciekłam do domu.
ze wszystkich możliwych ucieczek, ta była wyjątkowo trafna.
 najadłam się naleśników, nawąchałam szarlotki.
byłam też w lesie.



i wiesz, wróciłam z trudnościami, a potem samo się wszystko ułożyło.
ale o tym jutro, bo w tym tygodniu mamy dwie soboty, w związku z tym, że miniona dopiero dobiegła.

sobota, 6 października 2012

5

 Karolina Peggy

Wciąż siedzę na życiowej huśtawce. Im wyżej wzlecę, tym niżej spadnę.
Ale skoro już to wiem, mogę nauczyć się reagować.

Śpię, czytam, śpię, śpię.
Myślę ciągle za dużo, brakuje mi ludzi, chwilę potem chcę być znowu sama.

Przespałam dziś wszystko. I dobrze, wiele rzeczy odeszło samo.

Mogę się wreszcie skupić.

Przeczytałam książkę o Van Goghu i myślę, że spokojnie mogłabym być jego inkarnacją.
W sumie, nie byłoby to ostatecznie aż tak złe. Mimo cierpienia, zrobiłabym wielkie rzeczy.

Ale nie jestem Van Goghiem, jestem wciąż sobą.

Tym lepiej.


PS. Miałam napisać coś o Brnie, ale napiszę za tydzień.
 -----------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Aga Mucha

Codzienna droga na uczelnię stała się festynem śmiechu i radości (który przeżywam sama ze sobą, po cichu).
Czytam, czytam, czytam, śpię, czytam.
Chwilowo na myślenie nie ma czasu.
Siedzimy sobie.
ja i Ona.

a na razie tak nam "funguje to samo".




A tu migawka z obchodów procesu starzenia.
Jakoś trafnie określa to wszystko.




PS: A 22 października Zrní wydają nową płytę! AAAAAA

niedziela, 30 września 2012

4

jakoś nigdy nie trafiamy w sobotę, mówimy do siebie losowo
 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Aga Mucha

Dziś przyszłość wydaje się być wyjątkowo zagadkowa i przerażająca.
Ta bliska i daleka.
Dlatego dziś pozostawiam tutaj czarną dziurę,
którą zaczynam od jutra łatać.

Jedną nogą tu,
drugą  już - niestety - tam.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Karolina Peggy

Ostatnio wszyscy wokół mnie jacyś tacy- na rozdrożu.
Pewnie nie wiedzą jeszcze, że za dużo myślenia nie popłaca.
Popłaca za to ŻYĆ
chodzić prosto
oddychać
jeździć na rowerze
wstawać rano i przeżywać aż do wieczora.



Z dziennika brnieńskiego:
we wtorek miałam przygody.
ich ciąg dalszy nastąpi w nadchodzący wtorek i wtedy może wyjawię przygody światu.

Z dziennika konsumenta:
jeśli mam na produkcie polskie i czeskie ceny, to powinnam patrzeć na czeskie. polskie są niższe, choć powinny być takie same. wszystko przez wyższy VAT w Czechach.
 
Z dziennika pod tytułem "szybkie życie":
na czeskich uczelniach panuje burdel wcale niemniejszy od polskiego. 
jedyna różnica leży w tym, że ludzie odpisują na maile. i to szybko.
wyrabianie miliona nadprogramowych ECTSów będzie niezłym wyczynem.
na szczęście w tym tygodniu piątek był wolny, bo był święty Wacław.

 zaczynam myśleć, że jeśli przeżyję tu do lutego, napiszę licencjat i dokończę w tym roku wszystkie moje projekty będę naprawdę mistrzem szybkiego życia i pokonam Van Gogha w ilości nieprzespanych nocy.

 

poniedziałek, 24 września 2012

3

 Karolina Peggy
(z brnienskim opoznieniem i bez polskich znakow)

ostatni tydzien wykonczyl mnie emocjonalnymi ekstremami
(choc powinnam byc przyzwyczajona, w koncu jestem mna)

w weekend legalnie moglam odczuc ta slawetna NOSTALGIE
placze i jeki za krajem
przyjaciolmi
minionym choc wciaz trwajacym zyciem.

ale juz dosc.

wracam do pracy, czyli do siebie.

poza nieciekawosciami to bylam wczoraj szlajac sie po Spilberku. 
oto niezbyt czytelne swiadectwo.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Aga Mucha
(z warszawskim opóźnieniem)

Wszystko miałam już zaplanowane.
Ale na przystanku znalazł nas nieznany jeszcze Pan Poeta.
Więc musiałam zmienić plany.

Powiedział, że zazdrości nam młodości, choć sam czuje się młody.
A ta młodość "świeża jak pączek róży o poranku".

Ponadto:
"Żegnaj smutku, aż do skutku" (Pan wymyślił to wczoraj)

I że bez schabowego nie ma miłości - "idea ducha, idea brzucha"!

A tak na marginesie, miałam w piątek urodziny.
Dostałam, wśród jabłek i wina, ukraińską wiązankę ślubną. (od Domki, cześć Domka!)




                       Traktuję ją jako zapewnienie wszelkiej pomyślności w moim życiu. Dziękuję.

                             Pośród tego huraganu przeróżnych impresji, wyłania się również to :


Najlepszy autograf na świecie! Dziękuję, Knypi!


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Karolina Peggy

PS. jak zobaczylam ta wiazanke, pomyslalam ze bedziesz nastepna po Lopuskiej.

nie wiedzialam o Twoich urodzinach, wiec w ramach nadrabiania otrzymasz publiczne zyczenia.

zycze Ci, zebys wiedziala zawsze dokad isc, i czula czesto to, ze jestes w odpowiednim miejscu,
w odpowiednim czasie. zeby miec z kim smazyc nalesniki i piec ciasta, i zeby nigdy nie brakowalo syropu klonowego. zebys wiedziala, ze kazdy dzien to nowy poczatek, wiec zawsze jest dobry czas na zmiany. i zeby zawsze bylo z kim szalec albo milczec.

tyle z tego Kochana.

poniedziałek, 17 września 2012

2

dziś prawdziwa kawa i herbata w Pradze, interesowna i twórcza, choć nadal wkurzająca

----------------------------------------------------------------------------------------------
 

Aga Mucha
(chwilowo w Pradze)


Poczuliśmy muzykę
przez
dym,
od jutra nie palimy. 

Z Mostu Karola, najbardziej irytującego i nieprzyjemnego miejsca w Pradze.

Czechy zaskoczyły nas bardziej niż myśleliśmy!
A najbardziej to,
że ktoś
spał
w naszym pokoju. 

Teraz wyjęłam ciastka do herbaty w kawiarni i
siedzimy,
holky z katolického, konzervativního Polska!


----------------------------------------------------------------------------------------------
Karolina Peggy
(chwilowo w Pradze)

po tygodniu doświadczeń stworzyłam dla Ciebie subiektywną listę rzeczy, które mogą Cię spotkać w Czechach, w Brnie, a które są fajne albo trudne do przeżycia. oto ona:


dobre rzeczy w Czechach:

- to normalne, że kawiarnie i jadalnie są otwarte od 7 lub 7:30
- newralgiczne punkty miasta tj. strefa okołouniwersytecka i centrum to deptaki, na które wjazd ma tylko komunikacja miejska i rowery (co nie oznacza, że samochody nie mają jak dojechać- mają- czasami po prostu przechodnie mają pierwszeństwo, a czasami auta jadą na około)
- mieszkam piętnaście minut od centrum, w pierwszej strefie poza, a i tak ludzie w ogródkach hodują pomidory
- przy moim wydziale na jednej ulicy są dwie knajpy vege w tym jedna nocą zamienia się w klub punkowy,
jest tania i daje za darmo dzban wody
- czescy skauci noszą żółte koszule
- na czeskich ławkach widnieją świetnie pomyślane reklamy np. "po co siedzieć kiedy możesz chodzić?"
na tle mapy gór, reklama jakiegoś regionu, albo "jeśli ktoś pije my wiemy co" reklama piwa (idealna dla czeskich żuli ławkowych)
- czeskie antykwariaty są naprawdę dobre i tanie, można w nich znaleźć mnóstwo nowych książek o ponad połowę tańszych niż w księgarniach
 trudne rzeczy w Czechach:

- większość miejsc, w których można zjeść ciepłe jedzenie zamyka się około 15
- może w Polsce mamy dziurawe drogi, ale na chodnikach jest względny porządek, co znacznie ułatwia sprawę rowerzystom, jeśli nie chcą zginąć- w Brnie na rowerze można zginąć i na chodniku (jeśli nie zwłaszcza)- złożony jest z dziur, wysokich spadków, wąski i bardzo rzadko są w nim jakieś logiczne połączenia
- w deszcz nie wychodźcie z domu, koleiny na drogach sprawiają, że pozostanie suchym graniczy z cudem
- jeśli nie mówisz po czesku to naprawdę możesz tu nie dać rady
- w Czechach pomimo wysokiego poziomu czytelnictwa książki są dość drogie za sprawą wysokiego podatku VAT, najtańsze kosztują około 200 koron, to znaczy 35 zł
- po tygodniu w Czechach, zaczyna Ci się wydawać, że 100 koron to naprawdę niewiele, ale nie zmienia to faktu, że to nadal 17 zł które jesteś w swym stanie nieświadomości zapłacić za jakieś nic nieznaczące bzdury



sobota, 8 września 2012

1

to się zaczęło dziwnym nieprzypadkowym zbiegiem różnych wydarzeń:

nieprzespanych nocy (tych samych, ale osobno)
poznanych ludzi (tych samych, ale inaczej)
a potem postanowiłam pojechać
i Ona też.

więc pojechałyśmy razem.
piłyśmy razem kawy i obejrzałyśmy
jakieś trzydzieści jeden filmów.

a potem nam się zachciało
robić coś,
ale ja wyjechałam.


więc siedzimy, Ona w Warszawie
ja w Brnie
i mówimy do siebie.

więc mamy tą swoją sobotnią, publiczną kawę.

możecie na nas popatrzeć i nas posłuchać
czasem poważnie
a często zupełnie nie.

to będzie taka nasza
"relacja epistolarna"
choć jakby bardziej mówiona.



----------------------------------------------------------------
Karolina Peggy
(jeszcze ze Szklarskiej Poręby)



jeśli chodzi o mnie to siedzę właśnie i myślę
że biorę niezbędne rzeczy
a jutro się pewnie okaże
że i tak będę ich mieć najwięcej w całym akademiku.
i cieszę się już na przygody
NA NOWE
i MNIE NOWĄ.

co z tego wyjdzie- nie wiem.
może jakiś porządek
na pewno jakiś bałagan.

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Aga Mucha
(nadal z Służewia)

Moje impresje na dziś pozostają pod silnym wpływem Twojego wyjazdu.
Przesyłamy Ci ze Słoneckim moc czerpaną z Lego! 



 To jest nasza droga.
Od tej pory będziemy kontaktować się, pracować, współtworzyć i bić się tylko drogą nieanalogową!
(jak Twoja praca z JOŚ)

Idź w stronę światła. 


     
     Taki Ci oto obrazek stworzyłam z mojego włoskiego archiwum. Daję Ci otwarte drzwi!

"můžeme, můžeme
volný jako voda jde
můžu jít, můžu jít
radši zmrznu než uhnít
než uhnít"