niedziela, 30 września 2012

4

jakoś nigdy nie trafiamy w sobotę, mówimy do siebie losowo
 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Aga Mucha

Dziś przyszłość wydaje się być wyjątkowo zagadkowa i przerażająca.
Ta bliska i daleka.
Dlatego dziś pozostawiam tutaj czarną dziurę,
którą zaczynam od jutra łatać.

Jedną nogą tu,
drugą  już - niestety - tam.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Karolina Peggy

Ostatnio wszyscy wokół mnie jacyś tacy- na rozdrożu.
Pewnie nie wiedzą jeszcze, że za dużo myślenia nie popłaca.
Popłaca za to ŻYĆ
chodzić prosto
oddychać
jeździć na rowerze
wstawać rano i przeżywać aż do wieczora.



Z dziennika brnieńskiego:
we wtorek miałam przygody.
ich ciąg dalszy nastąpi w nadchodzący wtorek i wtedy może wyjawię przygody światu.

Z dziennika konsumenta:
jeśli mam na produkcie polskie i czeskie ceny, to powinnam patrzeć na czeskie. polskie są niższe, choć powinny być takie same. wszystko przez wyższy VAT w Czechach.
 
Z dziennika pod tytułem "szybkie życie":
na czeskich uczelniach panuje burdel wcale niemniejszy od polskiego. 
jedyna różnica leży w tym, że ludzie odpisują na maile. i to szybko.
wyrabianie miliona nadprogramowych ECTSów będzie niezłym wyczynem.
na szczęście w tym tygodniu piątek był wolny, bo był święty Wacław.

 zaczynam myśleć, że jeśli przeżyję tu do lutego, napiszę licencjat i dokończę w tym roku wszystkie moje projekty będę naprawdę mistrzem szybkiego życia i pokonam Van Gogha w ilości nieprzespanych nocy.

 

poniedziałek, 24 września 2012

3

 Karolina Peggy
(z brnienskim opoznieniem i bez polskich znakow)

ostatni tydzien wykonczyl mnie emocjonalnymi ekstremami
(choc powinnam byc przyzwyczajona, w koncu jestem mna)

w weekend legalnie moglam odczuc ta slawetna NOSTALGIE
placze i jeki za krajem
przyjaciolmi
minionym choc wciaz trwajacym zyciem.

ale juz dosc.

wracam do pracy, czyli do siebie.

poza nieciekawosciami to bylam wczoraj szlajac sie po Spilberku. 
oto niezbyt czytelne swiadectwo.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Aga Mucha
(z warszawskim opóźnieniem)

Wszystko miałam już zaplanowane.
Ale na przystanku znalazł nas nieznany jeszcze Pan Poeta.
Więc musiałam zmienić plany.

Powiedział, że zazdrości nam młodości, choć sam czuje się młody.
A ta młodość "świeża jak pączek róży o poranku".

Ponadto:
"Żegnaj smutku, aż do skutku" (Pan wymyślił to wczoraj)

I że bez schabowego nie ma miłości - "idea ducha, idea brzucha"!

A tak na marginesie, miałam w piątek urodziny.
Dostałam, wśród jabłek i wina, ukraińską wiązankę ślubną. (od Domki, cześć Domka!)




                       Traktuję ją jako zapewnienie wszelkiej pomyślności w moim życiu. Dziękuję.

                             Pośród tego huraganu przeróżnych impresji, wyłania się również to :


Najlepszy autograf na świecie! Dziękuję, Knypi!


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Karolina Peggy

PS. jak zobaczylam ta wiazanke, pomyslalam ze bedziesz nastepna po Lopuskiej.

nie wiedzialam o Twoich urodzinach, wiec w ramach nadrabiania otrzymasz publiczne zyczenia.

zycze Ci, zebys wiedziala zawsze dokad isc, i czula czesto to, ze jestes w odpowiednim miejscu,
w odpowiednim czasie. zeby miec z kim smazyc nalesniki i piec ciasta, i zeby nigdy nie brakowalo syropu klonowego. zebys wiedziala, ze kazdy dzien to nowy poczatek, wiec zawsze jest dobry czas na zmiany. i zeby zawsze bylo z kim szalec albo milczec.

tyle z tego Kochana.

poniedziałek, 17 września 2012

2

dziś prawdziwa kawa i herbata w Pradze, interesowna i twórcza, choć nadal wkurzająca

----------------------------------------------------------------------------------------------
 

Aga Mucha
(chwilowo w Pradze)


Poczuliśmy muzykę
przez
dym,
od jutra nie palimy. 

Z Mostu Karola, najbardziej irytującego i nieprzyjemnego miejsca w Pradze.

Czechy zaskoczyły nas bardziej niż myśleliśmy!
A najbardziej to,
że ktoś
spał
w naszym pokoju. 

Teraz wyjęłam ciastka do herbaty w kawiarni i
siedzimy,
holky z katolického, konzervativního Polska!


----------------------------------------------------------------------------------------------
Karolina Peggy
(chwilowo w Pradze)

po tygodniu doświadczeń stworzyłam dla Ciebie subiektywną listę rzeczy, które mogą Cię spotkać w Czechach, w Brnie, a które są fajne albo trudne do przeżycia. oto ona:


dobre rzeczy w Czechach:

- to normalne, że kawiarnie i jadalnie są otwarte od 7 lub 7:30
- newralgiczne punkty miasta tj. strefa okołouniwersytecka i centrum to deptaki, na które wjazd ma tylko komunikacja miejska i rowery (co nie oznacza, że samochody nie mają jak dojechać- mają- czasami po prostu przechodnie mają pierwszeństwo, a czasami auta jadą na około)
- mieszkam piętnaście minut od centrum, w pierwszej strefie poza, a i tak ludzie w ogródkach hodują pomidory
- przy moim wydziale na jednej ulicy są dwie knajpy vege w tym jedna nocą zamienia się w klub punkowy,
jest tania i daje za darmo dzban wody
- czescy skauci noszą żółte koszule
- na czeskich ławkach widnieją świetnie pomyślane reklamy np. "po co siedzieć kiedy możesz chodzić?"
na tle mapy gór, reklama jakiegoś regionu, albo "jeśli ktoś pije my wiemy co" reklama piwa (idealna dla czeskich żuli ławkowych)
- czeskie antykwariaty są naprawdę dobre i tanie, można w nich znaleźć mnóstwo nowych książek o ponad połowę tańszych niż w księgarniach
 trudne rzeczy w Czechach:

- większość miejsc, w których można zjeść ciepłe jedzenie zamyka się około 15
- może w Polsce mamy dziurawe drogi, ale na chodnikach jest względny porządek, co znacznie ułatwia sprawę rowerzystom, jeśli nie chcą zginąć- w Brnie na rowerze można zginąć i na chodniku (jeśli nie zwłaszcza)- złożony jest z dziur, wysokich spadków, wąski i bardzo rzadko są w nim jakieś logiczne połączenia
- w deszcz nie wychodźcie z domu, koleiny na drogach sprawiają, że pozostanie suchym graniczy z cudem
- jeśli nie mówisz po czesku to naprawdę możesz tu nie dać rady
- w Czechach pomimo wysokiego poziomu czytelnictwa książki są dość drogie za sprawą wysokiego podatku VAT, najtańsze kosztują około 200 koron, to znaczy 35 zł
- po tygodniu w Czechach, zaczyna Ci się wydawać, że 100 koron to naprawdę niewiele, ale nie zmienia to faktu, że to nadal 17 zł które jesteś w swym stanie nieświadomości zapłacić za jakieś nic nieznaczące bzdury



sobota, 8 września 2012

1

to się zaczęło dziwnym nieprzypadkowym zbiegiem różnych wydarzeń:

nieprzespanych nocy (tych samych, ale osobno)
poznanych ludzi (tych samych, ale inaczej)
a potem postanowiłam pojechać
i Ona też.

więc pojechałyśmy razem.
piłyśmy razem kawy i obejrzałyśmy
jakieś trzydzieści jeden filmów.

a potem nam się zachciało
robić coś,
ale ja wyjechałam.


więc siedzimy, Ona w Warszawie
ja w Brnie
i mówimy do siebie.

więc mamy tą swoją sobotnią, publiczną kawę.

możecie na nas popatrzeć i nas posłuchać
czasem poważnie
a często zupełnie nie.

to będzie taka nasza
"relacja epistolarna"
choć jakby bardziej mówiona.



----------------------------------------------------------------
Karolina Peggy
(jeszcze ze Szklarskiej Poręby)



jeśli chodzi o mnie to siedzę właśnie i myślę
że biorę niezbędne rzeczy
a jutro się pewnie okaże
że i tak będę ich mieć najwięcej w całym akademiku.
i cieszę się już na przygody
NA NOWE
i MNIE NOWĄ.

co z tego wyjdzie- nie wiem.
może jakiś porządek
na pewno jakiś bałagan.

 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Aga Mucha
(nadal z Służewia)

Moje impresje na dziś pozostają pod silnym wpływem Twojego wyjazdu.
Przesyłamy Ci ze Słoneckim moc czerpaną z Lego! 



 To jest nasza droga.
Od tej pory będziemy kontaktować się, pracować, współtworzyć i bić się tylko drogą nieanalogową!
(jak Twoja praca z JOŚ)

Idź w stronę światła. 


     
     Taki Ci oto obrazek stworzyłam z mojego włoskiego archiwum. Daję Ci otwarte drzwi!

"můžeme, můžeme
volný jako voda jde
můžu jít, můžu jít
radši zmrznu než uhnít
než uhnít"