wtorek, 28 maja 2013

20

Mucha we mgle

pożegnanie skupienia
choćbyśmy wkładali najsilniejsze okulary
choćbyśmy używali najsilniejszych lamp
choćbyśmy i 

rozpływamy się błyskawicznie
rozmywamy w hektolitrach deszczu




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Karolina Peggina

trwam w nieustającym odwlekaniu
chociaż już nie wiem czego
a poza tym wcale nie chcę
czegokolwiek
odwlekać

czy takie po prostu jest życie
że nie można być wiecznie skupionym
ale przez większość czasu
rozłazić się na boki

do parków zimnych mieszkań zadymionych barów
na pożyczone materace karimaty do porannych kawiarń
chować się przed deszczem w bramy przyjaciół i co tydzień kogoś żegnać
niby na chwilę a brzmi to dość pogrzebowo

 wciąż jakieś dni są ostatnie
a poniedziałki znów pierwsze


wtorek, 21 maja 2013

19



Karolina Peggy

spotykamy się
żeby razem pomarzyć
o wyjściu z wiecznego kryzysu

żeby poszukać
czego nie można odnaleźć
bo samo się musi pojawić

żeby się wesprzeć w cichym strachu
pomilczeć o tym
co było do powiedzenia

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mucha 

spotykamy się
ale przesiąkasz mi przez palce

umiesz już przeskakiwać kałuże
otwierać parasol w dobrym momencie

przyrządzać magiczne naleśniki, 
które nie tuczą
które podajesz z innego wymiaru na dach pod gwiazdami

umiesz już sznurować buciki.

Dzięki za pomoc w poszukiwaniu moich sznurówek.


18

Mucha
(z bliskiego, lecz nadal obcego Vesmiru. Warszawa pojechała do Brna)

Zamawiam powtórkę. 
jest to historia o tym,
jak pies zgubił się na prostej drodze do Oświecenia.
jedna strona ciągnęła go na fali na falę,
a druga mówiła: jeśli Ziemia ma być na Marsie
a Mars na Ziemi,
to ja zostaję.

jedna strona wsiadała do pociągu,
a druga machała mu z peronu.

tak czy siak
jeden jest pies.

pies opił się oczyma ludzi, 
których spotykał,
z ciekawością zerkał na leżących,
stojących,
idących,
rozważał sens istnienia w kontekście płynu do płukania,
warczał,
krztusił się śmiechem.

a na koniec usiadł do stołu
i zjadł wszystkie swoje obawy i niepokoje
na śniadanie.





---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kája

nie musisz pięknie malować
żeby być malarką

nie musimy mówić
żeby porozmawiać